Kot i tresura? Czy te dwa wyrazy w ogóle mogą wystąpić w jednym zdaniu? Okazuje się, że tak i nie musi to być aż tak straszne jak sobie wyobrażamy.

Jeśli chodzi o tresurę psów to mamy do wyboru olbrzymią ilość książek, stron czy blogów. Oprócz tego na świecie znajdziemy mnóstwo treserów, którzy psa potrafią nauczyć niewyobrażalnych sztuczek lub komend. A co z kotami ? Jak się okazuje tresura kotów nie jest tak popularna.

Czym jest to spowodowane?

Koty znacznie różnią się od psów. Podstawową sprawą jest różnica w skupieni się na współpracy ze swoim właścicielem, Z psem możemy spędzić godziny na tresurze, dla niego to będzie świetna zabawa, a dla nas uczucie spełnienia. Jak z kotami? Strasznie szybko się nudzą. Musimy je szybko nagradzać (nawet w trakcie wykonywania komendy), żeby zrozumiały o co nam dokładnie chodzi. Po kilku próbach nauka może im się znudzić na tyle, że „pójdą swoją drogą”. Kto miał lub ma kota, zapewne doskonale to zrozumie.

Ale spokojnie, nie piszemy po to, aby was zniechęcić. Kot to drapieżne indywiduum. Nie jest zwierzęciem stadnym tak jak psy. Nie ma zakodowane w genach, że musi kogoś słuchać lub z kimś współpracować. Dlatego tresurę musimy zaplanować od momentu gdy do naszego domu trafi małe kocie. Obserwujmy jego nawyki i zachowania od „kołyski”. Jeśli chcemy się dogadać z naszym małym lwem musimy poznać jego charakter – kiedy i co lubi jeść, kiedy lubi być głaskany, a kiedy go to denerwuje, czy jest z natury spokojny, czy agresja to jego drugie imię, co go cieszy, jak reaguje gdy jest przestraszony, co go motywuje do działania. Na podstawie tego możemy ułożyć plan nagród za polecenia. UWAGA nieprzypadkowo napisaliśmy „tylko systemu nagród, bez kar”. W odróżnieniu od psów, koty nie potrafią zrozumieć kary, która ich za coś spotkała, jest to po prostu nieskuteczne w ich tresurze. Co może być nagrodą? Pochwała, pieszczota, smakołyk, zabawa – to już sami musicie odkryć.

Czego możemy nauczyć kota?

Czy ktoś z was widział kota szukającego ładunków wybuchowych? Ratującego w górach ludzi czy szkolonego kota do obrony was i waszej rodziny przed zagrożeniem? My też nie. To zadania dla psów… Ale kota możemy nauczyć wielu prostych i ciekawych sztuczek. Nie zapominajmy o tym, że cierpliwość i odpowiednie nagrody to podstawa, a krótkie „szkolenia” to odpowiednia forma nauki.

  • A więc nauka chodzenia na smyczy. Wybierzmy szelki (najlepiej miękkie) i zacznijmy od treningu w domu. Istnieje jednak możliwość, że kot nie zaakceptuje szelek, wtedy warto zrezygnować z dalszej nauki, po krótkim okresie prób.
  • Korzystanie z kuwety. Warto pamiętać, aby w domu były przynajmniej dwie . Dobranie żwirku dla kota to sprawa indywidualna. Najlepiej zastosować metodę prób i błędów. Jeśli w mieszkaniu zauważymy ślady załatwiania się kota poza kuwetą warto dokładnie wyczyścić owe miejsca. Nasze oswojone drapieżniki mają tendencję załatwiania się w tych samych miejscach (genetyka), jeśli wyczują miejsce, w którym się już raz załatwiły prawdopodobnie to powtórzą.
  • Nauka siadania, podawania łapki, proszenia o jedzenie, przeciągania się, też jest jak najbardziej osiągalna. Wszystko zależy od naszej determinacji, zaangażowania, cierpliwości i pomysłowości.
  • Korzystanie z drzwiczek dla kota. Od czego warto zacząć? Od otwartych drzwi. Wołajmy kota przez otwór, zachęcając smakołykiem lub zabawką do przejścia przez otwór. Z czasem przymykajmy klapę od drzwiczek, aby zrozumiał, że musi sam je otwierać.

Tresura kota jest trudniejsza od tresury psa. Jednak może to być świetną zabawa dla obu stron. Dla nas jest to okazja do doskonałego poznania swojego ukochanego kociaka, co tylko może poprawić relacje między wami. Z czasem, może się okazać, że nasz kot bardzo polubi tę formę rozrywki i będziemy mogli nauczyć go o wiele więcej niż nam się wydaje. Jedno jest pewne, dużo większe wrażenie na znajomych zrobi kot, który potrafi chodzić na smyczy, prosić o jedzenie i podawać łapę, niż aportujący pies, znający 5 razy więcej sztuczek.